Zobacz też: RELACJA NA ŻYWO | ZDJĘCIA Z MECZU | JAK SIĘ UPIĆ PO MECZU
Dobry pomysł: Dostrzec, że analogia z poprzednimi turniejami (0:2 w plecy w pierwszym meczu) jest powierzchowna. Najważniejsza rzecz, jaką chcemy napisać: to jest lepsze 0:2 niż 0:1 z Niemcami dwa lata temu. To nie jest takie samo 0:2 jak 0:2 z Koreą i 0:2 z Ekwadorem. Z różnych względów. Obiektywnych: bo na poprzednich turniejach najpierw graliśmy mecz łatwiejszy, potem trudniejszy. Ale i subiektywnych: bo po tamtych porażkach zostawała nam wiara w cud, a tym razem - nawet nie musimy sobie specjalnie wmawiać, że jest szansa na sześć punktów i wyjście z grupy. Ona jest. Trzeba ją wykorzystywać.
Zły pomysł: Poklepywać się po plecach. Danią tego turnieju (dla młodszych czytelników: to porównanie do turnieju Euro 1992) nie będziemy. Byliśmy dużo słabsi od Niemców, mieliśmy bardzo mało sytuacji, a jeśli już to marnowaliśmy je nieprzypadkowo (Krzynówek i Żurawski nie trafiali czysto w piłkę). Wiary w zwycięstwo było w redakcji 20 minut do pierwszej bramki. Wiary w remis 15 minut na początku drugiej połowy (a teraz przyznajemy, że była to wiara irracjonalna). W umiejętnościach między Polakami a Niemcami jest różnica dwóch klas. Żeby coś ugrać na tym turnieju nie wystarczy grać dobrze. Trzeba grać dwa razy lepiej, niż się potrafi. Sorry, chłopaki.
Dobry pomysł: Nie tracić wiary (w siebie). W pierwszej połowie pokonali się sami. Piłkarz pewny swego nie kalkuluje na boisku, często działa instynktownie. Polacy kalkulowali. Nie biegli do każdego podania, po oddaniu piłki nie wychodzili natychmiast na pozycję, rzadko podejmowali ryzyko. Chwilami wyglądali tak, jak na poprzednich wielkich turniejach - przestraszeni marzący przede wszystkim o tym, żeby się nie skompromitować. A tak się nie wygrywa, a już w szczególności nie w meczach z silniejszymi od siebie. Pamiętacie mecz z Portugalią w Chorzowie?
Zły pomysł: Tracić wiarę. Mówiąc krótko i po męsku - żeby grać w takim turnieju trzeba mieć jaja jak dzwony. Takie, jakie pokazał Beenhakker robiąc zmiany (o czym niżej). Nie ma miejsca na żadne "a może", "a gdyby tak", "a może jednak nie". Trzeba po prostu wyjść na boisko, rzucić się na rywala i wyrwać korzystny wynik.
Dobry pomysł: Pomysły Leo Beenhakkera. Po pierwsze zmiana Żurawskiego na Rogera. Trener zdjął kapitana i wprowadził najbardziej kontrowersyjnego gracza w polskiej kadrze. To dało nam te 15 minut nadziei na początku drugiej połowy. Po drugie zmiana Golańskiego na Saganowskiego, obrońcę na napastnika. Większość byłych trenerów polskiej reprezentacji nigdy by na coś takiego się nie zdecydowało ze strachu przed jeszcze większą porażką. A Leo chciał grać. Usłyszeliśmy już komentarze, że Leo nie prowadził drużyny w czasie meczu. Kompletne bzdury.
Zły pomysł: Inne pomysły Leo Beenhakkera. Piszczek miał na ratować po wakacjach na Rodos? Słaby pomysł. W redakcji żartowaliśmy, że jeszcze Kowalewski powinien obronić w końcówce karnego, żeby obrazek się dopełnił. Na ławce nie ma było zawodnika, który może zmienić obraz spotkania. Nie mamy takiego z polskim paszportem? Być może, ale mamy wrażenie, że ławkę na dzisiejszy mecz można było lepiej skomponować. A do tego wszystkiego bardzo nam się nie podoba rozpoczynanie wypowiedzi pomeczowych od "gol dla Niemców był ze spalonego". Nie dlatego przegraliśmy, choć spalony rzeczywiście był.
Dobry pomysł: Dariusz Dudka i Mariusz Lewandowski. Wiecie, że Dudka nie jest naszym ulubionym piłkarzem. Ale z całej drużyny biegał najwięcej. To była tytaniczna robota w środku pola. Mariusz Lewandowski z kolei był najlepszym Polakiem na boisku do czasu pojawienia się Rogera. A potem wciąż był najlepszym Polakiem na boisku.
Zły pomysł: Paweł Golański. Zawalił obie bramki (jedną mniej, drugie bardziej) - do czego sam się po meczu przyznał. Przyznajemy, że nie grał źle, ale po takim błędzie jak w 73 minucie mamy prawo być wściekli. Bawienie się z piłką we własnym polu karnym plecami do przeciwnika to błąd, którego trzeba było uniknąć. Po prostu.
Dobry pomysł: Roger. 45 minut bardzo dobrych. Jeśli chodzi o atak - stwarzał największe zagrożenie pod bramką Niemiec. Do tego wszystkiego - przyjemnie patrzyło się na jego lekkość w grze, efektowność - ale bez utraty bez efektywności. W ogóle nie było widać po nim presji. Będzie z niego pożytek w następnych meczach.
Zły pomysł: Maciej Żurawski ale też lekceważenie Macieja Żurawskiego. To było słabe 45 minut kapitana, który miał być w życiowej formie. Ale to wciąż bardzo ważna postać reprezentacji. Może - skoro gra w piłkę idzie mu na razie trochę słabiej - dużo dobrego zrobiłby na ławce? Albo wchodząc z ławki na ostatnie pół godziny za Saganowskiego, który wcześniej poobijałby i wykończył obrońców?
Relację pisaliśmy we trzech, ale ten tekst powstał siłami tylko dwóch z nas - Piotrka i Bohdana. Nie potrafiliśmy ustalić z Michałem wspólnego zdania, dlatego nasz korespondent na swoim blogu - jak tylko się ogranie w Austrii - zgłosi zdanie odrębne.